Stany Zjednoczone opracowały jak dotąd kilka wersji robota kroczącego, który najprawdopodobniej zostanie wcielony do armii. Każda kolejna wersja jest lepsza od poprzedniej. Boston Dynamics pokazał właśnie swojego najnowszego robota 'Spot'.

robodog-2 f467c

Robot kroczący Spot to nic innego jak unowocześniona wersja maszyn Big Dog, WildCat i LS3 (Legged Squad Support System). Specjaliści wprowadzili kilka konkretnych zmian. Najnowszy robot Spot jest mniejszy i znacznie lżejszy od swoich poprzedników - waży niewiele ponad 72 kilogramy. Potrafi on jeszcze lepiej utrzymywać równowagę.

Materiał video:
https://www.youtube.com/watch?v=M8YjvHYbZ9w

Spot, podobnie jak poprzednie wersje, potrafi poruszać się powoli lub szybko po każdym terenie i może automatycznie podążać za człowiekiem. Tym razem, maszyna jest w stanie również wchodzić po schodach i nie sprawia jej to żadnego problemu. Dodatkowo wyposażona jest w sensor, który ułatwia poruszanie się po trudnym terenie i wykrywa inne tego typu roboty, dzięki czemu mogą poruszać się w formacji.


"Polska, w tej chwili, nie jest broniona w ogóle!" - grzmiał w 2011 roku na antenie TVP Info gen. Sławomir Petelicki. Wkrótce później w niewyjaśnionych okolicznościach popełnił samobójstwo, a siła polskiego wojska w kolejnych latach obniżyła się jeszcze bardziej. Obecnie nasz kraj ma jeden z najniższych współczynników zdolności mobilizacyjnych w całej Europie, modernizacja sprzętu to fikcja oparta na jałowych deklaracjach prezydenta, a MON zamierza w latach 2016-2022 zwolnić ze służby zawodowej 34,6 tys. z 41 tys. żołnierzy frontowych. Innymi słowy wdrażany jest pełną parą scenariusz, w którym obce wojska zajmują nasz kraj w 3 dni. 

komor-zolnierz-tusk466 cb20e
foto: youtube.com / Poland MFA (Flickr.com) / PlatformaRP (Flickr.com)

Zdolności mobilizacyjne polskiej armii w latach rządów PO-PSL są dosięgły dna. Eksperci uważają, że nasze wojsko w obecnym kształcie (brak powszechnego poboru oraz niewielka liczba żołnierzy frontowych), w razie konwencjonalnego ataku, nie będzie w stanie odeprzeć sił wroga z terytorium kraju. Profesor Akademii Obrony Narodowej Józef Marczak stwierdził w tym kontekście: "Armia oparta na miniaturowych wojskach operacyjnych nie jest zdolna do odstraszania, obrony, a nawet ochrony niektórych obiektów. Te trzy dywizje, które posiadamy, i kilka brygad, są zdolne do uderzenia i obrony na obszarze wielkości powiatu".

Według wyliczeń specjalistów Polska ma obecnie jedną z najniższych w Europie zdolności mobilizacyjnych na wypadek konieczności obrony własnego terytorium. W naszym kraju wskaźnik ten wynosi jedynie 0,26% populacji własnych obywateli (0,26% z ogólnej liczby osób zamieszkujących Polskę to ok. 100 tys. osób - tyle ile liczy sobie oficjalnie polska armia). Średnia dla Europy wynosi w tej materii 1,66% populacji obywateli danego państwa. Gorsze zdolności mobilizacyjne oprócz nas mają jedynie Czechy i Luksemburg. Te kraje jednak leżą w środku NATO, nie są z żadnej strony krajem granicznym Sojuszu. Poza tym struktura polskiego wojska - silna kadra podoficerska i oficerska, powoduje - że Polska, mimo oficjalnie 100-tysięcznej armii, jest w stanie do obrony kraju wystawić realnie około 40 tysięcy żołnierzy liniowych. A taką siłą można bronić jedynie niewielkiego obszaru. 

Jakby tego było mało - Ministerstwo Obrony Narodowej w rządzie PO-PSL do 2022 roku zamierza zwolnić ze służby zawodowej 34,6 tys. z 41 tys. posiadanych przez polską armię żołnierzy frontowych. Eksperci nie mają wątpliwości - bardzo ciężko będzie uzupełnić te braki bez uszczerbku dla zdolności bojowych naszej armii. Powodem decyzji o zwolnieniu ze służby 34,6 tys. żołnierzy frontowych jest niekorzystne prawo oraz nieugięta w tym względzie postawa decydentów z resortu obrony rządu PO-PSL. Okazuje się bowiem, że zawodowym żołnierzem frontowym w naszym kraju można być jedynie przez 12 lat (służba kontraktowa). Po tym czasie albo się awansuje na stanowisko oficerskie lub podoficerskie (służba stała), albo jest się usuwanym z wojska. Niestety MON nie chce w tym zakresie żadnych wyjątków i odstępstw, dlatego w latach 2016-2022 wojsko będzie zmuszona opuścić znaczna większość żołnierzy frontowych, czyli tych którzy w czasie konfliktu mogliby podjąć realną walkę z agresorem. Szacuje się, że aż 34,6 z 41 tys. żołnierzy frontowych z tego powodu przejdzie do cywila. Będzie to prawdziwa demobilizacja naszej armii, tym bardziej, że - jak uważają eksperci - nasze ośrodki szkoleniowe w obecnym kształcie i potencjale nie będą w stanie przygotować do zawodowej służby odpowiedniej liczby żołnierzy, którzy mieliby wejść na miejsce wojskowych zmuszonych do odejścia. W ten sposób realnie zmniejszy się liczebność naszej armii oraz jej zdolność bojowa, bowiem ciężko będzie toczyć walki mając do dyspozycji jedynie oficerów (obecnie jest ich 19,7 tys.) oraz podoficerów (36,4 tys.). Do prowadzenia wojny potrzeba żołnierzy frontowych (szeregowych), a tych po prostu zabraknie. 

Rządowi politycy uspokajają twierdzą, że jesteśmy bezpieczni jako członek Paktu Północnoatlantyckiego. Problem z NATO jest jednak taki, że słynna zasada "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego" nigdy nie została "przetestowana" w praktyce i nie wiadomo, czy w przypadku agresji, np.: na jedno z małych państw nadbałtyckich, NATO zdecyduje się na natychmiastowe działania odwetowe, które de facto groziłyby wybuchem konfliktu w całym regionie. Innymi słowy - nie wiadomo czy Londyn wraz z Paryżem i Madrytem zdecydują się umierać za Rygę, Tallin i Gdańsk. Pytanie tym bardziej zasadne w dobie finansowego kryzysu, który wymiernie przekłada się na budżet NATO. Powtórka z 1939 nie jest zatem niemożliwa... 
 
Źródło: niewygodne.info.pl 
 
Materiał video: 
Śp. gen. Petelicki komentuje rząd i kibiców
https://www.youtube.com/watch?v=r4yQoRo_W38


tyypg f7c49

Zobacz jakie polskie miasta mogą być zniszczone przez rosyjskie Iskandery. Dlaczego politycy PO przez 8 lat wstrzymywali budowę tarczy antyrakietowej??! 


W Obwodzie Kaliningradzkim, wzdłuż granicy z Polską, Rosjanie rozmieścili rakiety balistyczne typu Iskander-M, które zdolne są również do przenoszenia ładunków nuklearnych. Nie musielibyśmy się tym specjalnie martwić, gdyby na terytorium naszego kraju istniał system obrony przeciwrakietowej. Problem w tym, że politycy Platformy Obywatelskiej przez 8 lat rządów nie zrobili praktycznie nic, aby taki system powstał. Obecnie nie jesteśmy chronieni w ogóle przed rakietowym atakiem z powietrza, który w ciągu 10 - 20 minut może zniszczyć większość polskich baz wojskowych, fabryk produkujących broń, kluczowych elektrowni czy lotnisk.

Poniższa mapa prezentuje zasięg rozmieszczonych wzdłuż granicy z Polską w Obwodzie Kaliningradzkim rosyjskich wyrzutni rakiet balistycznych Iskander-M. Mogą one niszczyć cele oddalone nawet o 500 kilometrów. W praktyce oznacza to, że niemal cała Polska jest w ich zasięgu. Aby całkowicie sparaliżować nasz kraj rakiety te wcale nie muszą być uzbrojone w ładunki nuklearne. Precyzyjne uderzenie ładunkami konwencjonalnymi w takie cele jak bazy wojskowe, lotniska z myśliwcami szturmowymi, największe elektrownie czy fabryki produkujące broń, w ciągu maksymalnie 20 minut może istotnie obniżyć zdolności bojowe naszej armii, a wśród ludności cywilnej wywołać chaos i panikę: 

iskandery-zasieg-466 82d12ss-26-kaliningrad 2d552

Niestety politycy Platformy Obywatelskiej oraz PSL przez ostatnich 8 lat rządów praktycznie nie zrobili nic, aby w naszym kraju powstał system obrony przeciwrakietowej. Warto podkreślić, że plany budowy "tarczy antyrakietowej" zaczęto kreślić jeszcze w 2005 roku. Po przejęciu władzy przez ekipę Tuska i Komorowskiego o potrzebie budowy obrony przeciwrakietowej już tylko mówiono. Ale słowa nigdy nie przerodziły się w realne działanie. Podejrzewam, że ciągłe powtarzanie przez polityków Platformy - ze szkolonymi w Moskwie doradcami Komorowskiego na czele - o potrzebie budowy tarczy, było tylko elementem dywersyjnej gry operacyjnej. System obrony antyrakietowej w warunkach rządów ludzi, których Kreml trzyma w kieszeni, nie miał prawa powstać. No i nie powstał. 

Na marginesie: ktoś kiedyś słusznie zauważył, że większość naszego ciężkiego sprzętu wojskowego, w tym czołgów i artylerii, jest ulokowana na... południowo-zachodniej granicy Polski. Wygląda to tak, jakby potencjalnego ataku mielibyśmy się spodziewać ze strony Niemiec lub Czech. Nic bardziej mylnego. W kontekście zasięgu rosyjskich Iskanderów-M ma to sens. Na poniższej mapie widać, że 10, 11 oraz 34 Brygada Kawalerii Pancernej polskich sił zbrojnych swoje bazy ma poza granicą zasięgu rosyjskich rakiet: 

brygady-pancerne466 7e9dd

Stąd można wysnuć wniosek, że strategia obrony antyrakietowej w czasach rządów PO-PSL polega głównie na tym, aby jak największą ilość sprzętu przerzucić jak najdalej na południowo-zachodnie krańce kraju, tak aby uciec spod zasięgu niszczycielskich Iskanderów... 
 
Źródło: niewygodne.info.pl


hqdefault 7aef8

- Przepraszam, czy Pan bierze pieniądze za udział w kampanii Andrzeja Dudy? To nie są słowa godne dziennikarza tylko propagandysty. To nie jest analiza, Pan mówi tutaj Porsche, tutaj traktor… – zapytał podczas programu w TVP Info Jarosław Kulczycki.


– Ale dlaczego nie mogę używać takiego porównania jako publicysta, dlaczego mnie Pan obraża? – odpowiedział publicysta „w Sieci” Łukasz Warzecha.

– Bo pan jest dziennikarzem i pan powinien mieć do tego dystans – zripostował gospodarz.

W dalszej części programu Łukasz Warzecha oświadczył, że boi się cokolwiek powiedzieć, bo znowu zostanie oskarżony o pobieranie pieniędzy od sztabu Andrzeja Dudy. Kulczycki poprosił o profesjonalizm, a Warzecha spytał o to kto wyznacza owe standardy profesjonalizmu i dlaczego nie może używać swoich porównań.

– To są ogólnie przyjęte standardy.

– Przez kogo?

– Przez wszystkich.

– A pan reprezentuje kogo?

– Siebie.

– No właśnie, więc to są standardy pańskie.

Łukasz Warzecha opuścił studio i zastanawia się nad podjęciem kroków prawnych. 

Źródło: pikio.pl

Materiał video:
Do obejrzenia pod tym linkiem, póki video nie zostanie ocenzurowane...
https://www.facebook.com/video.php?v=790616687684642


Webbanner-Eco-car-NV-8-and-9-1 dc66a

Druk 3D to jedna z najszybciej rozwijających się technologii ostatnich lat. Obecnie najczęściej drukuje się żywność, zabawki, ozdoby (na domowych modelach) i protezy medyczne. Być może za kilkanaście lat w podobny sposób będziemy mogli nabyć lub wydrukować samochód. Podobny pojazd zbudowano w Singapurze.

NTU Venture 8 (w skrócie NV 8) został zbudowany przez studentów z Nayang Technological University (NTU). Maszyna charakteryzuje się futurystycznym wyglądem i jest naszpikowana technologiami przyjaznymi środowisku. Posiada elektryczny silnik (ładowany energią słoneczną), który pozwala osiągnąć prędkość do 60km/h. To w zupełności wystarczy dla samochodu miejskiego, wykorzystywanego w dużych metropoliach. Auto może przejechać 425km na 1KWh energii elektrycznej.

NV8 posiada wymiary 3,2×1,3×1,3 m i waży zaledwie 120kg. Dla porównania waga Fiata126p, który ma zbliżone wymiary, wynosi 580-645kg. To pokazuje postęp technologii w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat.

Pojazd zawdzięcza niski ciężar odpowiedniej budowie, wzorowanej na….plastrze miodu. Jednocześnie cechuje go duża wytrzymałość. Podwozie zostało zbudowane z włókna węglowego a nadwozie z tworzywa sztucznego (ze 150 elementów wydrukowanych w 3D). Trójwymiarowy wydruk i montaż poszczególnych części był dla studentów największym wyzwaniem. Proces trwał około 3 miesięcy.

W pojeździe użyto także technologii znanej z wyścigów motocyklowej, dzięki czemu może wykonywać ostre skręty bez spadku stabilności i konieczności zmniejszenia prędkości jazdy. 
 
Źródło: ntu.edu.sg / maxmania.pl
Autor: Michał Mazik 


To już trzeci raz, w ciągu ostatniej dekady i trochę, kiedy dowody w postaci paszportów, są prezentowane w mediach jako potwierdzenie zamachów terrorystycznych czy np "inwazji Rosji na Ukrainę". Pierwszy zdarzył się gdy trzy wierze, zaprojektowane by wytrzymać uderzenia co najmniej dwóch Boeingów 707, zawaliły się od "pożarów". FBI znalazło w zgliszczach nietknięty paszport "terrorysty", a ponoć było tak gorąco, że stopiły się stalowe kolumny. Drugi: "terroryści" od charlie hebdo przypadkiem zostawili paszport w samochodzie którym uciekali. Ale trzeci, najnowszy, bije wszystkie na głowę.


10952871 603063649795906 6906891167814711952 n fc3cc

Pierwszy w Polsce billboard promujący racjonalny dostęp do broni wśród Polek i Polaków pojawił się w Koszalinie. Taką optymistyczną informacją podzielił się na swoim profilu facebookowym prezes ROMB-u(Ruch Obywatelski Miłośników Broni) Andrzej Turczyn. Organizacja zapowiada kolejne akcje reklamowe, mające na celu wzbudzenie większej świadomości w kwestii broni palnej. 


KOMENTARZ:
Oto jeden z przykładów pokazujących jak amerykanie potrafią walczyć z nawoływaniami do jakichkolwiek ograniczeń w dostępie do broni palnej. Druga Poprawka do Konstytucji USA gwarantuje bowiem obywatelom „prawo do posiadania i noszenia broni palnej“ i jak widać na poniższym materiale filmowym, potrafią bronić i trzymać się tego bardzo mocno.

Materiał video:
https://www.youtube.com/watch?v=xTfHnVX-R80



Z najstarszego na świecie podręcznika sztuki wojennej: „Sztuka wojenna" Sun Zi (VI wiek p.n.e.).

Zasady zaczerpnięte ze Sztuki wojennej:

1. Dyskredytujcie wszystko, co dobre w kraju przeciwnika.

2. Wciągajcie przedstawicieli warstw rządzących przeciwnika w przestępcze przedsięwzięcia.

3. Podrywajcie ich dobre imię i w odpowiednim momencie rzućcie ich na pastwę pogardy rodaków.

4. Korzystajcie ze współpracy istot najpodlejszych i najbardziej odrażających.

5. Dezorganizujcie wszelkimi sposobami działalność rządu przeciwnika.

6. Zasiewajcie waśnie i niezgodę między obywatelami wrogiego kraju.

7. Buntujcie młodych przeciwko starym.

8. Ośmieszajcie tradycje waszych przeciwników.

9. Wszelkimi siłami wprowadzajcie zamieszanie na zapleczu w zaopatrzeniu i wśród wojsk wroga.

10. Osłabiajcie wolę walki nieprzyjacielskich żołnierzy za pomocą zmysłowej muzyki i piosenek.

11. Podeślijcie im nierządnice, żeby dokończyły dzieła zniszczenia.

12. Nie szczędźcie obietnic i podarunków, żeby zdobyć wiadomości. Nie żałujcie pieniedzy, bo pieniądz w ten sposób wydany, zwróci się stokrotnie.

13. Wprowadzajcie wszędzie swoich szpiegów.



nato2 67618

W ubiegłym roku NATO podjęło decyzję o utworzeniu tzw. szpicy, czyli wyspecjalizowanych sił szybkiego reagowania. Problem w tym, że tylko 5 tys. żołnierzy wchodzących w skład tej jednostki będzie gotowa do interwencji w ciągu 5-7 dni. Pozostałe siły szpicy (ok. 10 tys. żołnierzy komponentu lądowego, morskiego i powietrznego) będą gotowe do walki dopiero w ciągu 30-45 dni! Uwzględniając fakt stopniowej likwidacji polskiego wojska przez ekipę Platformy, pomoc NATO w ciągu 45 dni może być zdecydowanie zbyt późna.


Eksperci są zgodni - lata zaniedbań ekipy Platformy i PSL doprowadziły do znaczącego obniżenia zdolności bojowych polskich sił zbrojnych. Niektórzy twierdzą nawet, że w przypadku konwencjonalnego ataku na nasz kraj, polskie wojsko byłoby w stanie bronić tylko niektórych jego terytoriów i to przez krótki okres czasu (od 3 do 5 dni). Stąd też ubiegłoroczny pomysł stworzenia sił szybkiego reagowania w ramach NATO wydawał się być niezwykle potrzebny. Kłopoty zaczęły się jednak już na początku, kiedy okazało się, że NATO może mieć ogromne problemy z utworzeniem tzw. "szpicy" z uwagi na cięcia finansowe w europejskich budżetach wojskowych. Jakby tego było mało siły szybkiego miałyby liczyć w wersji podstawowej do 5 tys. żołnierzy. Dwie kolejne brygady (ok. 10 tys. żołnierzy) miałoby być gotowych do walki dopiero po upływie 30-45 dni. 

Nie trzeba być wojskowym strategiem, aby stwierdzić, że - po pierwsze: siły szybkiego reagowania NATO są raczej niewielkich rozmiarów (5 tys. żołnierzy podstawowej brygady może skutecznie walczyć na terytorium o wielkości powiatu, a nie całego państwa). Po drugie - gotowość do walki dwóch kolejnych brygad "szpicy" pozostawia wiele do życzenia. Okres 30-45 dni na froncie walki oznacza często epokę. To może znaczyć, że w przypadku agresji wroga posiłki wyspecjalizowanych wojsk NATO mogą przyjść zdecydowania za późno. Nie musielibyśmy się martwić niską zdolnością bojową "szpicy", gdybyśmy sami posiadali silną armię (na wzór na przykład Turcji). Niestety ostatnie 8 lat rządów PO-PSL pokazało dobitnie ich dywersyjne zamiary. Zamiast rozwijać i modernizować polskie wojsko, ekipa Tuska i Komorowskiego zaczęła stopniowo je likwidować. Efekt jest taki, że w większości nadal mamy przestarzały sprzęt, a oficjalnie 100 tysięczna armia, ma w swoich zasobach jedynie 41 tys. żołnierzy frontowych (z których większość zostanie niebawem decyzją MON zwolniona ze służby). 

Reasumując: z okresu umizgów do Rosji i cięć wydatków na zbrojenia, nic dobrego z tego nie wynikło. Straciliśmy tylko 8 lat. Przykład Ukrainy pokazuje do czego prowadzi rozbrajanie się i liczenie na to że ktoś pomoże. Chcesz pokoju? To szykuj się do wojny. 
 
Źródło: niewygodne.info.pl


10906176 10153075530362069 5805140115038118424 n 0dd82

W wielu rozmowach na temat poprzedniego, obecnego premiera oraz ich współpracowników pojawiają się określenia „zdrajcy”. Kiedy jednak użyję takiego określenia, często odpowiedzią jest oburzenie za „oszołomstwo”. No to teraz bez emocji, zastanówmy się czy oskarżanie o zdradę jest zasadne.


Zacznijmy od definicji „zdrady”. Jako pierwszą podamy definicję ze Słownika Języka Polskiego:

– zdrada – działanie na szkodę narodu, kraju itp., odstąpienie od jakichś zasad, wartości, idei;

Druga definicja, pochodzi z Wikipedii i jest zdecydowanie bardziej obszerna:

– zdrada – w ogólnym znaczeniu, świadome i intencjonalne zawiedzenie zaufania danego przez osobę, organizację, państwo lub grupę społeczną, które z tego powodu ponoszą straty tudzież uważają, że ponoszą straty. Zdrada jest zwykle moralnie potępiana społecznie i w zależności od jej charakteru może też prowadzić do samosądu, być karana przez państwo lub w inny sposób sankcjonowana;

Definicje przytoczyłem, czas więc na kilka, losowo wybranych faktów z ostatnich siedmiu lat rządów koalicji PO – PSL:

1. Ustawa 1066, oficjalnie zwana „ustawą o udziale zagranicznych funkcjonariuszy lub pracowników we wspólnych operacjach lub wspólnych działaniach ratowniczych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej” a w praktyce będąca furtką do tego, by w razie protestów czy niepokojów społecznych można było na własnych obywateli wezwać obce wojska. Za przyjęciem tej ustawy, było 198 posłów PO ze 199 głosujących, oraz wszystkich 29 głosujących polityków PSL;

2. Umowa gazowa, którą były wicepremier Waldemar Pawlak parafował z Rosją. Długoletnia, tak niekorzystna że w sprawie jej renegocjacji interweniowała nawet Komisja Europejska;

3. Oddanie śledztwa smoleńskiego, w sprawie katastrofy w której zginął prezydent RP z małżonką, generalicja, parlamentarzyści i najwyżsi urzędnicy państwowi. Do dziś nie odzyskano wraku, który od 5 lat niszczeje na obcej ziemi, oddano czarne skrzynki będące własnością POLSKI pod opiekę obcemu mocarstwu, któremu tak zależy by zrzucić z siebie wszelką winę za katastrofę, pozwolono Rosjanom na wszelkie matactwa i kłamstwa, przytakując im i powielając je w kraju;

4. Zniszczenie polskich stoczni, co doprowadziło do przymusu kupowania statków od obcych państw. Przykładowo Niemcy, swoje stocznie rozwijają, polski rząd natomiast mamił obywateli tajemniczym katarskim inwestorem a w rzeczywistości szykował się do całkowitego unicestwienia tego sektora. Udało się;

5. Zamach na Lasy Państwowe. Jak wynika z ujawnionych przez Wikileaks materiałów, polskie władze od kilku lat szykują się do sprzedania naszego dobra narodowego, lasów które nie tylko są miejscem rekreacji milionów Polaków, ale dodatkowo były wzorem przedsiębiorczości i generowała zyski. Dlaczego chcieli sprzedać? Aby pieniądze przeznaczyć dla obywateli obcego państwa.

To tylko pięć, z dziesiątek, setek afer i skandali które były udziałem rządów od roku 2007. Czy tych pięć faktów wyczerpuje znamiona zdrady podane w definicjach na początku artykułu? Moim skromnym zdaniem wyczerpuje. Podane działania były działaniami na szkodę państwa i obywateli. To zaś oznacza, że usprawiedliwione jest nazywanie Donald T., Waldemara P., Ewy K., i całej rzeszy ich partyjnych i rządowych kolegów zdrajcami. 
 
Michał Górski
Źródło: Parezja.pl


mqdefault e938e

Ciekawą inicjatywę - moim zdaniem - zaproponował Konrad Daniel, twórca Podziemnej TV - jednego z bardziej ofensywnych mediów w polskim alternatywnym internecie.

Stworzył on platformę, której celem jest zbudowanie społeczności wspólnie domagającej się zdroworozsądkowych zmian politycznych i gospodarczych w naszym kraju. Sam autor nazywa go "pomysłem na zjednoczenie ludzi w Polsce". Cytując fragment ze strony 1Polska:

"Dziel i rządź!" – wg tej zasady działają wszystkie partie polityczne i cała obecna klasa polityczna. Cały ten chory system współczesnego wyzyskiwania i ekonomicznego niewolenia społeczeństw tworzony przez niegodziwych ludzi pociągających za sznurki opiera się na tej zasadzie wywoływania sztucznych podziałów między ludźmi i podburzania nas przeciwko sobie. Ich siłą i siłą obecnego systemu jest słabość PODZIELONEGO społeczeństwa.
Czas się zjednoczyć – bo to jedyna droga do zmiany tej chorej rzeczywistości."


Zajrzyj - może zechcesz dołączyć do reprezentantów tego przyszłościowego ruchu, może zechcesz zagłosować na tych, którzy już się zgłosili. Moim zdaniem inicjatywa zdecydowanie warta wsparcia. Bez względu na zróżnicowanie poglądów jej reprezentantów - a może nawet tym bardziej? 

LINK DO STRONY 1POLSKA 
 
https://www.youtube.com/watch?v=D-Rq0hRldbE
 
Źródło: schodamidonieba.pl