Drukuj 
W Czerwonym Partyzancie eksploduje samochód, wśród ofiar dzieci. W Makiejewce wybucha granat pośród rannych- dziecko.
Gdzie kończy się wojna, a zaczyna zabawa z bronią, która jest bezpieczna tylko na froncie? Brzmi to paradoksalnie, ale tak jest: na linii walk ludzie szanują karabin, dbają o niego, może ocalić życie.Nawet najwięksi głupcy myślą zanim go użyją. Poza frontem jest to już zabawka, którą można się pochwalić, zaimponować.Problem w tym, że takich zabawek jest więcej, więc trzeba zaimponować bardziej…. Nie raz widział akcję “postrzelania sobie” tam w drzewa. Czy ktoś wśród drzew jest to już mało ważne- koleżanka chce się pobawić.

Broń staje się także argumentem. Oto człowiek nie mający kompletnie nic w głowie, nagle staje się ważny, przekonywujący- zwyczajnie z człowiekiem głupim się nie dyskutuje,a kiedy ma załadowaną broń to tym bardziej.

Dochodzi wieczny problem skrzyżowania broni i alkoholu. Nie bez powodu policja wojskowa niemal nie wysiada z samochodów- muszą być w pobliżu w razie zgłoszenia, nie ma czasu na dzwonki alarmowe- żołnierz z karabinem kupujący alkohol może się spodziewać, że nie przejdzie zbyt wielu metrów bez przywitania się z żandarmerią, a ta sympatyczna być jakoś nie umie.

Wojna kiedyś się skończy i powstanie problem wszystkich kończących się wojen: co zrobić z żołnierzami i jak przekonać mieszkańców, żeby oddali karabiny ukryte pod łóżkami.