P d85aa

Fot: By © 2004 by Tomasz Sienicki [user: tsca, mail: tomasz.sienicki at gmail.com] (Photograph by Tomasz Sienicki / Own work) [CC BY 2.5 (http://creativecommons.org/licenses/by/2.5), GFDL (http://www.gnu.org/copyleft/fdl.html) or CC-BY-SA-3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/)], via Wikimedia Commons.
 

Chciałabym podzielić się z wami moimi przemyśleniami na temat związku między wszechwiedzą Biblijnego Boga, a buntem części aniołów oraz Adama i Ewy przeciw niemu, oraz skutkami tego buntu - co stało się sporym krokiem do mojego przejścia na agnostycyzm. Wiele osób zadaje sobie i innym to pytanie, jednak postanowiłam wyrazić to wszystko po swojemu. Otóż uważam postać Biblijnego Boga - choć Biblia zawiera wiele cennych prawd moralnych - za niejednoznaczną. Najpierw pewna grupa aniołów zbuntowała się przeciw niemu, a potem jeden z tej grupy, Szatan, namówił Ewę do zjedzenia owocu z drzewa poznania dobra i zła, potem ona namówiła do tego Adama - i oboje ściągnęli swoim czynem zgubę zarówno na siebie jak i następne pokolenia, oraz cały świat. Dla ludzi skończyło się to m.in. popełnianiem wszelkiej maści grzechów przeciw sobie i innym - aż po najcięższe zbrodnie - i utratą nieśmiertelności. Innymi słowy, zarówno Adam i Ewa jak i upadli aniołowie zmarnowali daną im przez Boga wolną wolę. Nawiasem mówiąc, czemu upadli aniołowie zachowali nieśmiertelność? Wracając do meritum, Biblia daje nam do zrozumienia, że Bóg musiał wiedzieć to wszystko naprzód. Przykładem jest sytuacja kiedy niedługo przed śmiercią Jezusa na krzyżu Szymon Piotr zadeklarował mu wierność aż po ową śmierć i Jezus odpowiedział mu "jeszcze tej nocy, nim kogut zapieje, trzy razy się mnie wyprzesz", nie "... być może trzy razy się mnie wyprzesz". Skoro Biblijny Bóg jest miłością i wiedział do jakich nieszczęść (przemoc, itp.) dojdzie - czemu stworzył aniołów, których część potem upadła, oraz Adama i Ewę, którzy też potem upadli i pociągnęli za sobą następne pokolenia i cały świat? To nie to samo co w przypadku np. ciężarnej kobiety, postawionej przed wyborem czy urodzić dziecko, które na bank urodzi się z bardzo ciężką chorobą mocno utrudniającą mu potem życie czy poddać się aborcji - bo ona nie wie na 100% co będzie potem. Czyżby Biblijny Bóg był hurra-optymistą, który myślał "jeszcze się wszystko odmieni"? Uważam to za negację jego doskonałości. To tak jakby specjalista od szerszeni włożył palec do gniazda tych owadów i miał nadzieję, że może tym razem nie będą żądlić.