Nadszedł czas, by zacząć mówić otwartym tekstem. By w sposób jednoznaczny określić przyczyny obecnego kryzysu finansowego. By wyzwolić się od lęku przed konsekwencjami płynącymi z diagnozy.


Nadszedł czas kwestionowania założeń, pewników, oczywistości, bowiem droga, którą podąża nauka, wiedzie donikąd.

Obecny kryzys finansowy, jak i historia poprzednich dowodzi, iż polityka finansowa stworzona przez Fed prowadzi jedynie do gwałtownego rozwarstwienia majątkowego ludzi, społeczeństw i narodów.

Prowadzi do neokolonializmu narodów i zniewolenia ekonomicznego ludzi.

Zabawa pieniądzem, tworzenie pieniądza dłużnego, spekulacja walutami i papierami wartościowymi, tworzenie nowych środków płatniczych będących pochodną realnego pieniądza doprowadziły do przejęcia władzy, realnej władzy przez światową finansjerę.

Środki płatnicze zgromadzone przez niewielką grupę ziemskiej populacji pozwoliły na stworzenie światowego systemu mafijnego, znacznie groźniejszego niż znane, powszechnie potępiane, organizacje gangsterskie.

Sposoby wymuszania haraczu są bardzo wyrafinowane, zalegalizowane i permanentne bowiem mafia finansowa działając na skalę globalną i dysponując prawie nieograniczonymi środkami podporządkowała sobie zarówno polityków jak media i niestety także naukę akademicką. Wprowadziła społeczeństwa świata w stan hipnozy sprawiając, iż dostrzegając niedoskonałość systemu, w którym żyjemy, uznaliśmy go za najlepszy z możliwych.

Źródłem bogactwa tych nielicznych są między innymi odsetki od kredytów i pożyczek państw, firm i osób prywatnych, wpływy z praw do własności intelektualnej, spekulacja na wszystkim co jest możliwe i wreszcie zyski monopolistycznych korporacji.

Dla wszystkich naukowców rozumiejących obecną sytuację, ale także dla wielu polityków stało się jasne, że przyczyną tragicznej sytuacji finansów światowych jest uznawanie paradygmatu o towarowym charakterze pieniądza. Paradygmatu, który powoduje, że pieniądz jest przedmiotem handlu, jest towarem o bardzo specyficznym charakterze, niestarzejącym się, niezużywającym się za to posiadającym zdolności „prokreacyjne”.

Będąc odbiciem towaru mnoży się niezależnie od oryginału.

Na szczęście nauka zaczęła dostrzegać dychotomię pomiędzy teorią a praktyką gospodarczą. Nauka budzi się. Zaczyna rozumieć, że paradygmaty obowiązujące w epoce niedoboru straciły swą aktualność. Świat się zmienił. Postęp technologiczny wprowadził nas w epokę obfitości dóbr i uwolnił nas od ciężkiej pracy. Fundament gospodarki się zmienił. Stare prawa straciły ważność. Dotychczasowy dorobek nauk ekonomicznych ma już jedynie charakter historyczny. Nowa sytuacja wymaga budowy systemu opartego na radykalnych, chciałoby się powiedzieć rewolucyjnych zmianach, wymaga zakwestionowania i przewartościowania podstaw nauk ekonomicznych.

System ekonomiczno-finansowy, w którym żyjemy nie da się naprawić ponieważ zbudowany jest na założeniach które straciły swoją ważność. Epoka niedoboru stworzyła nawet taki termin jak klęska urodzaju. Żyjemy obecnie w permanentnej klęsce urodzaju. Bowiem podaż zarówno żywności jak i podstawowych dóbr jest praktycznie nieograniczona.

Unieważniając paradygmat o towarowym charakterze pieniądza, unieważniamy całą strukturę wzniesioną na tym pewniku.

Pieniądz nie jest towarem. Jest abstraktem, symbolem, narzędziem, informacją o prawie do poboru z rynku nadwyżek wypracowanych przez innych w zamian za nadwyżki wytworzone przez siebie (lub roboty).

W jaki sposób w oderwaniu od realiów materialnych, pieniądz który jest odbiciem tych realiów może mnożyć prawo do ich posiadania?

Źródłem bogacenia się nie może być pieniądz. Epoka rentierów musi odejść w zapomnienie. Trzeba pieniądzowi przywrócić rolę pośrednika wymiany i miernika wartości. Trzeba pieniądz pozbawić funkcji tezauryzacyjnej. Bowiem oszczędzanie pieniądza, tworzenie skarbu nie z rzeczy, którą jest np. złoto tylko z narzędzia, którym jest pieniądz, prowadzi do drenażu rynku z tego pośrednika wymiany. Trzeba dokonać ogromnego skoku pojęciowego, który zapoczątkuje przebudowę systemu finansowego świata.

W konsekwencji zmian, w definiowaniu roli pieniądza, zniknie możliwość handlu walutami, handlu pieniądzem dłużnym, handlu innymi środkami płatniczymi i ich pochodnymi. Zniknie zatem obrót pieniądzem i jego pochodnymi, zniknie spekulacja. 

Czy jednak likwidacja rynków finansowych w obecnych warunkach politycznych i ekonomicznych jest w ogóle możliwa? Czy nie głoszę haseł nawołujących do rewolucji i przelewu krwi?

Nie, nie i jeszcze raz nie. Jest inna droga. Droga wiodąca przez powszechną edukację. Droga, na której nauka ma do spełnienia podstawową rolę. Nauka musi dać decydentom i politykom narzędzia do budowy nowej struktury powstającej obok istniejącej. Struktury opartej na nowych paradygmatach. Pierwszy krok został już zrobiony. Nauka akademicka zakwestionowała słuszność i nieuchronność dotychczas sformułowanych praw ekonomicznych. Nieprzydatność dotychczasowego dorobku nauk ekonomicznych w nowej sytuacji, w Epoce Obfitości, w epoce odchodzenia od etosu pracy (wszak pracują za nas automaty), jest pierwszym krokiem do budowy nowego gmachu, nowego systemu.

Rewolucja nie jest konieczna. Powszechna edukacja ochroni społeczeństwa przed manipulacją i ośmieszaniem – ulubioną formą perswazji używaną przez skorumpowane i podporządkowane media.

W tym procesie rola nauki jest nie do przecenienia. Nauka musi najpierw pokornie wycofać się z wszelkich teorii usprawiedliwiających obecny niewolniczy system, musi także zmienić cel, celem nauk ekonomicznych przestanie być wzrost gospodarczy. Celem gospodarowania stanie się wzrost poczucia dobrostanu ludzi, społeczeństw, narodów, ludzkości. Projekty, modele, symulacje, obliczenia naukowców stworzą narzędzia konieczne politykom dla tworzenia prawa, tworzenia nowego ładu społecznego.

Ten nowy system zbudujemy obok istniejącego. Nie ma potrzeby burzenia starych struktur. Ludzie, społeczeństwa i narody dokonywać będą wyborów pomiędzy starymi i nowymi rozwiązaniami.

Budując NOWE trzeba spełnić warunki wstępne. Omówię je na przykładzie Polski.

  1. Odzyskać suwerenność finansową państwa.
Polityka finansowa NBP w pierwszym rzędzie reprezentować powinna interes narodowy. Oznacza to pozbawienie banków możliwości kreowania pieniądza i przywrócenie NBP roli jedynego emitenta i dystrybutora pieniądza narodowego. Nowe emisje powinny być wynikiem potrzeb budżetowych państwa, a nie, jak dotąd, nacisków Londyńskiego City czy też wynikiem konieczności tworzenia rezerw walutowych.

NBP musi odejść od dyktowanej z zewnątrz polityki PLANOWEGO NIEDOBORU PIENIĄDZA i zapomnieć o STRASZAKU INFLACJI.

Celem NBP powinna być dbałość o pełną monetyzację rynku, to jest uznanie paradygmatu o parytecie gospodarczym pieniądza. Moim zdaniem, mając na uwadze wtórny charakter pieniądza w stosunku do towaru, prawo to powinno brzmieć, iż pełnowartościowy towar (dobra) powinien mieć pokrycie w pieniądzu.

Oferta rynkowa powinna mieć pokrycie w pieniądzu realnym, a nie pieniądzu dłużnym.

W jaki sposób pieniądz nowej emisji trafia na rynek? Kiedy NBP decyduje się na nową emisję? Bez odpowiedzi na te pytania nie można zrozumieć mechanizmów rządzących naszym rynkiem pieniężnym.

Koniec lat 90tych i początek naszego wieku charakteryzowały się znacznym przyrostem wartości monet i banknotów opiewających na PLN. Były to środki emitowane w celu wyposażenia w pieniądz nowo powstałych banków z kapitałem zagranicznym. Schemat był taki, nowy bank wpłacał do NBP kapitał zakładowy w wysokości 5 mln euro, w zamian otrzymywał równowartość w PLN z nowej emisji. Równocześnie do Polski napływały dolary i euro będące zapłatą za wyprzedawany majątek narodowy. Te środki zasilały budżet państwa także poprzez nową emisję. Powstała giełda GPW w Warszawie, napływały także środki na inwestycje portfelowe. Wszystkie te działania służyły jednemu celowi – budowie rezerwy walutowej. W tych latach bilans płatniczy Polski był dodatni. W 2006 roku sytuacja zaczęła się gwałtownie pogarszać. Rezerwy walutowe zaczęto wykorzystywać głównie dla transferu za granicę zysków zachodnich firm. Rezerwy walutowe zaczęły się kurczyć. Zaczęto zaciągać pożyczki dla zachowania wypłacalności. Nastąpił gwałtowny wypływ pieniądza.

Żadna emisja nowego pieniądza dokonana przez NBP nie zasiliła bezpośrednio budżetu. Natomiast umożliwiła gwałtowny przyrost pieniądza dłużnego. Rosło zadłużenie państwa, przedsiębiorstw i poszczególnych obywateli.

Wniosek nasuwa się sam: emisja pieniądza nie jest spowodowana potrzebami państwa i narodu tylko jest wynikiem potrzeb międzynarodowej finansjery oraz przyjęciem zasady swobodnego przepływu kapitałów.

  1. Stworzyć podstawy prawne dla wprowadzania walut lokalnych – bezodsetkowych niewymienialnych.
NBP może odstąpić swoje prerogatywy do emisji pieniądza społecznościom lokalnym – samorządowym i przyznać im prawo do tworzenia pieniądza lokalnego.

Pieniądz lokalny pobudzając wzajemną wymianę dóbr i usług wytwarzanych lokalnie ograniczy import, przyspieszy rotację pieniądza, pobudzi inicjatywy społeczne i kulturalne.

Przyznanie działalności, finansowanej z tych środków, zwolnień lub ulg podatkowych dodatkowo wzmocni pozycję miejscowych producentów i usługodawców.

W skrajnych przypadkach działalność tę można umieścić w szarej strefie gospodarczej. Należy jednak przedefiniować rolę i przydatność gospodarczą wymiany dóbr w tym obiegu i chyba przemianować ją na białą strefę.

Rozwiązanie takie nie jest niczym nowym ponieważ w Polsce z podatku dochodowego i z podatku VAT jest zwolniona cała gałąź gospodarki – rolnictwo. Z podobnego statusu mogłaby w przyszłości korzystać także „biała strefa”.

  1. Wprowadzić bezwarunkowy dochód gwarantowany.
W epoce obfitości czyli praktycznie nieograniczonej podaży podstawowych dóbr oraz automatyzacji produkcji powodującej likwidację miejsc pracy – pieniądz, reprezentujący prawo do pobrania z rynku towarów lub usług, przestaje być atrybutem pracownika.

Nowy paradygmat przyznający prawo każdego człowieka do dywidendy powinien brzmieć, iż pieniądz jest atrybutem konsumenta.

Konsumentem jest każdy człowiek – zatem każdy powinien otrzymywać nieodpłatnie środki wystarczające na zaspokojenie podstawowych potrzeb.

Toczona przez związki zawodowe walka o nowe miejsca pracy powinna być żądaniem prawa do dochodu, ponieważ tak naprawdę żądanie pracy jest żądaniem prawa do godnego życia.

Na przykładzie Stanów Zjednoczonych można określić światową tendencję.

Zaledwie 1% zarobkowo pracujących amerykanów trudni się rolnictwem, a 10% znajduje pracę w produkcji. Hasło taniej siły roboczej coraz bardziej traci na znaczeniu.

  1. Renegocjować umowy międzynarodowe, w szczególności o swobodnym przepływie kapitałów.
Umowy o swobodnym przepływie kapitałów w praktyce oznaczają przepływ kapitałów pieniężnych. Realizacja tych umów oznacza stałe ubożenie gospodarek słabszych, aż do granic prawie całkowitego przejęcia majątku narodowego. Krótko mówiąc, jest to narzędzie kolonizacji, ekonomicznego podboju suwerennych państw.

  1. Wprowadzić wymianę walut w oparciu o umowy bilateralne, tj. bez pośrednictwa walut światowych.
Brak obiektywnego miernika pieniądza sprzyja arbitralnej wycenie poszczególnych walut. W efekcie kwitnie spekulacja walutami i skrajnie nieekwiwalentna wymiana towarów między krajami.

Przeliczanie walut dwóch handlujących państw bez pośrednictwa walut światowych, a jedynie w oparciu o czynniki uznawane przez te strony za obiektywne, pozwoli na przyspieszenie wdrożenia zasad sprawiedliwego handlu.

  1. Ogłosić abolicję kredytową, tj. likwidację długów poprzez pełną monetyzację rynku. Przyjąć paradygmat, iż „towar musi znajdować pokrycie w pieniądzu”.

Powszechna abolicja kredytów oznacza uwolnienie podmiotów od przyszłych obciążeń. Dotyczyć powinna zarówno wewnętrznego długu publicznego jak i długów przedsiębiorstw, a przede wszystkim długów ludności. Obecne zadłużenie Polaków sięgające 900 mld zł oznacza, iż na dobra o tej wartości nie było pokrycia w pieniądzu realnym. Abolicja kredytowa nie oznacza, iż na rynek wpłynie dodatkowy pieniądz. Oznacza jedynie, iż zlikwidowane zostają zobowiązania przyszłe.

Warunkiem wprowadzenia abolicji kredytowej jest likwidacja lewara bankowego tzn. zakaz wprowadzania na rynek pieniądza „z powietrza”, pieniądza kreowanego przez banki. Kwoty wpłacone przez NBP jako spłata kredytów stanowić będą w bankach aktywa będące odbiciem depozytów bankowych obecnie nie znajdujących pokrycia w pieniądzu realnym.

Jak już wspomniałam, zadłużenie obywateli i przedsiębiorców w Polsce przekracza obecnie 900 mld zł. Co to oznacza? I co by się stało w realnej gospodarce, gdyby te długi zostały spłacone?

Otóż zadłużenie to oznacza, że na rynku znajdowały się dobra o wartości 900 mld złotych na które nie było pokrycia w pieniądzu realnym. Jest to po prostu wieloletnia luka nabywcza (popytowa). Tłumacząc to na język zrozumiały – dochody ludności i przedsiębiorstw były o 900 mld mniejsze niż PKB w tym samym okresie. Gdyby nie kredyty towary te nigdy nie zostałyby nabyte. Celowo pominęłam zagadnienia kredytów kupieckich powodujące zatory płatnicze i bankructwa ponieważ wielkość tych zadłużeń nie jest znana.

Nawet całkowite umorzenie wszystkich długów, co oczywiście nie jest konieczne nie stwarza żadnego zagrożenia inflacyjnego, bowiem na rynku pojawi się zaledwie niewielka kwota dodatkowych środków, będąca wynikiem zatrzymania, w kieszeni obywateli, kolejnych rat kredytowych.

Po wprowadzeniu tych zmian pieniądz dłużny przestanie być gospodarce potrzebny i nastąpi:

SAMOOGRANICZENIE RYNKÓW PIENIĘŻNYCH,

co oznacza pierwszy krok do samolikwidacji rynków finansowych.

Niniejsze wystąpienie ma charakter zbioru dezyderatów postawionych przed naukami społecznymi i w moim zamierzeniu stanowi jedynie propozycję i próbę wywołania szerokiej dyskusji.

Jesteśmy na początku drogi, nie ma wzorów i doświadczeń, wszystko zaczynamy od zera. Musimy mieć odwagę, odwagę ludzi błądzących, ludzi, którzy potrafią wycofać się, zawrócić, gdy obrana droga okaże się drogą donikąd.

Proszę zatem wybaczyć, że nie cytuję autorytetów. Wszyscy jesteśmy pionierami. Autorytety wyłonią się spośród „nawigatorów jutra”. „Nawigatorów Jutra” – nowego kierunku nauk.

W tym krótkim wystąpieniu poruszyłam tylko znamiona kryzysu pieniężnego, kryzysu bankowego, pominęłam zagadnienia związane z kryzysem walutowym, giełdowym, inflacyjnym i niewypłacalności państw. Kryzys rynku pieniężnego jest w powszechnym rozumieniu najbardziej dotkliwą formą zniewalania ekonomicznego.

Każdy z nas, a szczególnie naukowcy stoją przed wielkim dylematem moralnym. Muszą dokonać wyboru czy być odpowiedzialnym ojcem rodziny i godzić się na kolaborację, czy też opowiedzieć się po stronie prawdy, narazić się na ostracyzm zawodowy i niedostatek.

Jest trzecia droga, bliska starszym pokoleniom. Droga Konrada Wallenroda.

Jeszcze dwa słowa do dziennikarzy.

Media dysponują straszną bronią i władają nią perfekcyjnie. Tą bronią jest ośmieszanie.

Dziennikarzu, wysłuchaj swojego rozmówcy z uwagą. Nie wzruszaj ramionami. Przypomnij sobie ile razy w życiu zmieniałeś zdanie, pod wpływem faktów lub argumentów.

Izabela Litwin

źródło: glosulicy.pl

Drogi czytelniku OMON.PL: upewnij się, że masz w zapasie, "na czarną godzinę", odpowiednią ilość gotówki lub innych środków powszechnie uznawanych, za płatnicze (np srebro), by zapewnić sobie przetrwanie "okresu przejściowego", czyli przynajmniej dwóch tygodni. Banki będą nieczynne gdy system finansowy się załamie (a więc transakcje bezgotówkowe będą również niedostępne, w tym płatności kartą kredytową/debetową), a wszystko wskazuje, że może załamać się w każdej chwili. 

Ostrzeż znajomych, rodzinę. Media o tym nie powiedzą. Poinformują gdy będzie już za późno (post factum).